Od bardzo, bardzo dawna myślałam o odwiedzeniu Roussillon.
Ale to co zobaczyliśmy na miejscu, przerosło moje oczekiwania...
Wchodzi się do ochrowej krainy i nie ma się ochoty wyjść!
Znana człowiekowi od tysięcy lat, używana do barwienia ciała i ceramiki-ochra,
to zwietrzała skała, bogata w związki żelaza.
Niezwykłe uczucie, "brodzić" w takim pomarańczu...
Miasteczko, również w tej kolorystyce.
Jeśli będziecie kiedyś w Prowansji, pamiętajcie, że oprócz lawendy, warto
zobaczyć ochrowe wzgórza.
Kilka dni spędziliśmy w dobrze nam znanym Port Leucate.
To już Langwedocja. Cudowne plaże, ciepłe morze, piękny jachtowy port.
W drodze na plażę, nad głową rozpościerają się parasole z oleandrów.
Wieczorami plaże bywają puste. I to lubimy bardzo!
A jak ma się dość plażowania, to można wyskoczyć na kawę i książkę do Leucate.
Ps. Żeby nie było, że zrobiliśmy zdjęcia mimo zakazu fotografowania. Kupiliśmy
po drobiazgu i poprosiliśmy o pozwolenie;)
Kochani, dziękuję za wszystkie Wasze komentarze:)
Bardzo, bardzo mnie cieszą. Święta za kilka dni. Może jeszcze zdążę z życzeniami;)