czyli trochę Warszawy i letniego ogródka.
Jestem w ciągłych rozjazdach, nie mam czasu by odwiedzić Wasze blogi.
Ale to sie niedługo zmieni i wtedy z przyjemnością znowu do Was zajrzę.
Mam nadzieję, że znajdę też chwilę, na kolejne metamorfozy mebli .
Bo metamorfozy pomieszczeń, już się dokonały;)
Na pewno o nich opowiem.
Tymczasem kilka ostatnich ogródkowych ujęć i fotorelacja z sentymentalnej wizyty w stolicy.
Podróż z Mamą, do miejsc, które lubi. A których nie widziała od wielu lat.
Widok z okna
Widok na Pragę ze Starówki .
W jednym z tych bloków mieszkaliśmy kilka lat.
Deszcz w Łazienkach
Koncert Chopinowski przy akompaniamencie ulewy.
Ogród Saski-jak zwykle cudownie ukwiecony:)
Kawa w Pożegnaniu z Afryką
Kawałek Fukiera
Nie wszędzie robiłyśmy zdjęcia. Ważne też były nasze spotkania z Bliskimi.
Kochani dziękujemy Wam za wszystko!
A dla wszystkich tu zaglądających , ostatnie letnie kfiatki;)
sobota, 26 sierpnia 2017
środa, 16 sierpnia 2017
Monemvasia.
Przyznam, że nigdy wcześniej o niej nie słyszałam.
A jest cudem natury i architektury. Skała na której zbudowano miasto, jest
połączona z lądem wąską groblą.
Niełatwo się tu dostać teraz. A i kiedyś był dostępna tylko od morza. Stąd nazwa.
"Mone" i "emvasi" co oznacza:jedno wejście.
Była przez wieki ważnym portem handlowym i ze względu
na swe strategiczne położenie-łakomym kąskiem.
Najpierw bizantyjska, potem zdobyta przez Franków, Wenacjan, Turków.
Od 1821 roku - grecka.
Tu ,świetnie opisana historia Momevasi.http://www.moja-grecja.pl/perelki.php?str=monemvasia
Zmierzamy w jej kierunku. Skała bywa nazywana greckim Giblartarem.
Pozwalam sobie wstawić zdjęcie z internetu.
W Monemvasi nie jeżdżą samochody, bagaże noszą wynajęci przez hotele bagażowi.
Albo przewożą je na taczkach, bo uliczki maleńkie, kręte, często bardzo strome.
Stopniowo odkrywały przed nami swoje tajemnice.
A to ogród schowany za załomem muru, a to kopuła kościólka.
A to nagle-otwarty widok na morze.
Zobaczcie sami...
Jedynym minusem był czterdziestopniowy upał.
Choć udało się nam trochę schłodzić , podczas kąpieli w morzu.
Fragmenty górnego miasta (na skale powyżej kościołów) , które obecnie jest w ruinie.
Widok z górnego miasta.
O poranku, gdy było jeszcze w miarę chłodno.
Jedyny ocalały kościół Górnego Miasta- pod wezwaniem św. Zofii.
Restauracje i sklepiki , kuszące zapachy, nie oparliśmy sie;)
Krwawa Mary(ma dużo potasu!!) i Skyfall2-nagrodzony drink*-ugasiły pragnienie;)
Choć najchętniej, zrobilibyśmy to co koty:)
Ja tu jeszcze kiedyś wrócę-najpewniej którejś jesieni. Podobno, też jest pięknie.
A na pewno nie tak gorąco, jak w czerwcu.
Ostatni widok z okienka w kafejce i...kierunek Nafplion.
Ale o tym opowiem może , podczas długich jesiennych wieczorów.
Miło będzie powspominać gorące dni.
A dla Kurek -bonus:))))
Koty, psy i grajki z ceramiki. Z Monemvasi-oczywiście.
* drink na bazie soku gruszkowego i grepfruta, zdobył duże uznanie i nagrodę w konkursie dla barmanów w Pradze.
Dziękuję, żę podróżujecie ze mną:)
A jest cudem natury i architektury. Skała na której zbudowano miasto, jest
połączona z lądem wąską groblą.
Niełatwo się tu dostać teraz. A i kiedyś był dostępna tylko od morza. Stąd nazwa.
"Mone" i "emvasi" co oznacza:jedno wejście.
Była przez wieki ważnym portem handlowym i ze względu
na swe strategiczne położenie-łakomym kąskiem.
Najpierw bizantyjska, potem zdobyta przez Franków, Wenacjan, Turków.
Od 1821 roku - grecka.
Tu ,świetnie opisana historia Momevasi.http://www.moja-grecja.pl/perelki.php?str=monemvasia
Zmierzamy w jej kierunku. Skała bywa nazywana greckim Giblartarem.
Pozwalam sobie wstawić zdjęcie z internetu.
W Monemvasi nie jeżdżą samochody, bagaże noszą wynajęci przez hotele bagażowi.
Albo przewożą je na taczkach, bo uliczki maleńkie, kręte, często bardzo strome.
Stopniowo odkrywały przed nami swoje tajemnice.
A to ogród schowany za załomem muru, a to kopuła kościólka.
A to nagle-otwarty widok na morze.
Zobaczcie sami...
Jedynym minusem był czterdziestopniowy upał.
Choć udało się nam trochę schłodzić , podczas kąpieli w morzu.
Fragmenty górnego miasta (na skale powyżej kościołów) , które obecnie jest w ruinie.
Widok z górnego miasta.
O poranku, gdy było jeszcze w miarę chłodno.
Jedyny ocalały kościół Górnego Miasta- pod wezwaniem św. Zofii.
Restauracje i sklepiki , kuszące zapachy, nie oparliśmy sie;)
Krwawa Mary(ma dużo potasu!!) i Skyfall2-nagrodzony drink*-ugasiły pragnienie;)
Choć najchętniej, zrobilibyśmy to co koty:)
Ja tu jeszcze kiedyś wrócę-najpewniej którejś jesieni. Podobno, też jest pięknie.
A na pewno nie tak gorąco, jak w czerwcu.
Ostatni widok z okienka w kafejce i...kierunek Nafplion.
Ale o tym opowiem może , podczas długich jesiennych wieczorów.
Miło będzie powspominać gorące dni.
A dla Kurek -bonus:))))
Koty, psy i grajki z ceramiki. Z Monemvasi-oczywiście.
* drink na bazie soku gruszkowego i grepfruta, zdobył duże uznanie i nagrodę w konkursie dla barmanów w Pradze.
Dziękuję, żę podróżujecie ze mną:)
piątek, 11 sierpnia 2017
Peloponeskich wojaży ciąg dalszy
Ale z tej starożytnej nic nie zostało. Obecne miasto założono w XIX wieku.
Położone w Lakonii, u stóp gór, wysokich, jak nasze Tatry.
I gdzieś tam, wśród szczytów majaczy Mistra.
Miasto-muzeum. Założone przez Normanów w 1205 roku.
Najlepiej na świecie zachowany bizantyjski zespół architektoniczny .
W XIV wieku była centrum kulturalnym i intelektualnym, drugim po Konstantynopolu
miastem cesarstwa.
Mistra podupadła w XIX wieku, jej mury zostały częściowo rozebrane.
Posłużyły jako budulec pod nową Spartę.
Mimo to, i dziś Mistra robi ogromne wrażenie.
Jedynymi mieszkankami Mistry, są mniszki z kalsztoru Pantanassa.
Stworzyły sobie na tym skrawku ziemi, kwiatowy raj:)
A następny przystanek będzie w Monemvasii.
Zapraszam:)
I dziękuję za wszystkie serdeczne komentarze:)
Warto poczytać o Mistrze, np.http://navtur.pl/place/show/1270,mistr
I obejrzeć filmik.
Subskrybuj:
Posty (Atom)