Wpadłam wczoraj do apteki, ze swieżo kupionym , jeszcze ciepłym
Ciastem Królów po francusku- Galette de Rois.
Pani Farmaceutka, z uśmiechem : no tak, już Trzech Króli, zaraz Wielkanoc, a potem
znowu Boże Narodzenie:)
Wszyscyśmy wybuchnęli śmiechem, ale czyż tak nie jest, że gdyby nie Święta, to
w ogóle byśmy się w tym naszym pędzie, nie zatrzymali?
Francuzi nie mają dnia wolnego , za to śwętuja po swojemu, z ciastem w roli głównej.
Pisałam o tym tutaj:
:
http://tylkoretroblue.blogspot.fr/search/label/Galette%20de%20Rois
Zaczęłam już sprzątać świąteczne dekoracje, jutro rozmontuję choinkę.
Zamiast stroików w dmu pachną -kwiaty:)
I przy okazji pokażę również , "starocie".
Figurkę , dostałam od mamy, przewędrowała kawał świata, wraz z poprzednią
właścicielką, sąsiadką mamy. Ta, spakowała tylko kilka swoich rzeczy i ze względu
na stan zdrowia, przeniosła się do swej córki i prosiła, by te figurkę
oddać mnie, bo wie, że docenię jej wartość.
Bardzo mnie wzruszył ten gest..
Garnek- naczynie, pierwsza rzecz, jaką kupiliśmy na francuskim pchlim targu.
Mój mąż przyrządza w nim pyszne boeuf bourgignon.
Starocie, mogą być piękne, ale tez użyteczne:)
Miłego wieczoru:)