czyli melanż zdjęć, wspomnień z tego lata.
A w moim domu, bez mieczyków, lata nie ma;)
Gladiole "warszawskie" w mieszkaniu , które nam użyczono, na czas
naszego krótkiego pobytu w Warszawie, płonęły na tle tej
pomarańczowej zasłony .
Nie mogliśmy nie pójść do Łazienek, zwłaszcza, że w południe grano
Chopina. Uwielbiam te koncerty . Bardzo mnie poruszają.
Ludzie w każdym wieku..Zasłuchani.
Zwiedziliśmy wyremontowaną Starą Pomarańczarnię.
Przypomina nam teraz Galerię Ufficich we Florencji.
Wieczorem-spacer po Starówce i znowu doznania muzyczne.
Trafiliśmy do nowo otwartego klubu jazzowego.
Klub mieści się przy Piwnej 12/14, zachęcam do odwieszenia tego miejsca.
Mają świetny repertuar na jesienne miesiące.
Na trasie naszych wakacyjnych wojaży znalazły się również -Myślenice.
Gdzie poszukiwaliśmy rodzinnych historii z przeszłości.
W przerwie poszukiwań wzmocniliśmy się nieco.
Bardzo mnie cieszy, że wszędzie w Polsce można znależć bezpretensjonalne,
spokojne kawiarenki, gdzie piecze się domowe ciasta i wyciska soki z owoców
i warzyw. I kawę, jaką dobrą mają:)
Nie pytajcie, jakim cudem znaleźliśmy się rownież w Lubniewicach.
To mała miejscowość nad jeziorem , w pobliżu Gorzowa .
Byłam tam przed laty i miło ten pobyt wspominam.
Ale Park Miłości odkryliśmy dopiero teraz.
Dodam tylko, że byliśmy chwilkę u przyjaciól w Poznaniu.
Kasiu-buziakiii)
W Warszawie tańczyliśmy na Ząbkowskiej, bo trafiliśmy na http://otwartazabkowska.pl/
I koncertowała fantastyczna Ania Rusowicz.
Zresztą, może popełnię faux-pas, ale wódka najlepiej smakuje na Ząbkowskiej;)
Teraz, po tak intensywnych wakacjach, wypoczywam i zajmuję się ogródkiem.